wtorek, 30 kwietnia 2013


Ta popularność diety bezglutenowej nie daje mi spokoju. Nie dość, że całe życie , mówiąc górnolotnie, dumnie i śmiało odstawałam od głównego nurtu ucząc tym napotykanych na mej drodze ludzi, że inne nie znaczy gorsze to tym bardziej obce mi było zapatrywanie się na gwiazdy czy idoli czy jak to dzisiaj bywa na celebrytów . A okazuje się , że  w Stanach dieta rozpropagowana jest głównie przez celebrytów (Rachel Weisz, Scarlett Johansson , Novak Djokovic, Gwenyth Paltrow, Jessica Alba, Victoria Beckham , Billy Bob Thornton to nazwiska , które ja kojarzę a lista jest o wiele dłuższa , nie znalazłam jednak nikogo kto byłby na diecie i roślinnej i bezglutenowej ).

Dzisiaj , jakby na przekór , szukałam informacji o szkodliwości diety bezglutenowej . Trudno było znaleźć cokolwiek, jedynym negatywnym skutkiem ubocznym jest możliwy przyrost wagi ale myślę, że to niemożliwe kiedy podstawą są  jak najmniej przetworzone warzywa, owoce czy kasze.
Możliwych skutków ubocznych  szukałam też z innego powodu. Od ponad tygodnia zaczęły mnie nękać różne, dość podejrzane dolegliwości , z których bóle stawów i specyficzny rumień na twarzy wpędziły mnie w popłoch bo skojarzyłam je z pewną choroba autoimmunologiczną. Byłby to prawdziwy chichot losu w związku z pisaniem tego bloga.
Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni sprawa się wyjaśni. Ja się uspokoiłam wraz z wiadomością z pobliskiej szkoły, z którą mam dość bliski kontakt - szaleje parawirus B19 dający takie same objawy ! Biegnę więc jutro do lekarza, jak nigdy z wielka ochotą i nadzieją na potwierdzenie moich podejrzeń.

Jeśli można się pocieszać jedzeniem  to polecam surówki z pasternakiem . W korytku zagościły dwie wersje takiej bomby witamin i minerałów.
Pierwsza składała się z tartego pasternaku, pokrojonych czerwonych winogron i zmielonych orzechów włoskich, doprawiłam ją solą, pieprzem i sosem majonezowo- czosnkowym. Bazą drugiej był również starty pasternak, starte jabłka, zielona cebulka a przyprawiona była sokiem z cytryny. Obie bardzo smaczne! W przyszłości miałabym problem musząc zdecydować się na jedną.




Kolejną, bardzo lubianą , pozycją w korytku były falafele . Bardzo chętnie znajdowane przez korytkowiczów obok zdrowych rzeczy . Bo przyznać trzeba , że same można uznać za orientalny fast food .
A dlaczego  ?
Ponieważ zmieloną ciecierzycę , z cebulą i czosnkiem , kuminem , kolendrą , solą, pieprzem oraz łyżeczką mąki ziemniaczanej i łyżeczką ciecierzycowej ( w oryginale jest mąka pszeniczna ), formujemy w kuleczki i obsmażamy na złoto w głębokim tłuszczu . Połowę kulek obtoczyłam w sezamie.
Dodany ryż ugotowany został ze zblendowanym szpinakiem i dzięki temu był lekko zielonkawy.

W podniebnej krainie pogoda raczej piekielna . Poddaję się z pracami ogrodowymi ( chyba, że uda mi się kupić gotowe sadzonki ) i zapominam o własnym jarmużu i szpinaku.  Trudno.

Brak komentarzy: