czwartek, 18 kwietnia 2013

Choć poranek zaczął się rutynowo od kilku  krążków  chlebka ryżowego z majonezem sojowym , zielonym ogórkiem, wędzonym tofu i oczywiście z wielkim kubkiem kawy pogoda wymogła przygotowanie  do obiadowego korytka czegoś rozgrzewającego  i sycącego  a co najważniejsze wcale nie wysokokalorycznego.




Tak się prezentowała baza zupy: pokrojone ziemniaki, marchew, lubczyk i szparagi podczas gdy dusił się już por z selerem. 
Oprócz odciętych główek szparagów wszystkie warzywa zostały zblendowane po ugotowaniu, doprawione solą i świeżo mielonym czarnym pieprzem , rozcieńczone wodą i pozostawione do zagotowania.
W tym czasie lekko podprażyłam słonecznik   i posiekałam sporą garść rukoli .
 Do gotującej się zupy można było dodać



makaron ryżowy, zielony o posmaku szpinaku a czerwony pomidorów oraz końcówki szparagów.

W korytkach zupa została posypana  rukolą i słonecznikiem. Została szybko zjedzona ( i schrupana ) rozgrzewając przyjemnie brzuchy .




Żeby bardziej pozachwycać się zupą wystarczy pamiętać, że szparagi bo bogactwo kwasu foliowego, oczyszczają organizm i wspomagają pracę nerek a rukola jest źródłem przeciwutleniaczy i działa bakteriobójczo. 

O ile wczorajsza kasza gryczana jest godna polecenia przy problemach krążeniowych i wyczerpaniu nerwowym to dzisiejszy , główny wkład do korytka oprócz korzyści dla serca i nerek był wart polecenia szczególnie dla osób aktywnych i sportowców. Czyli tych wszystkich , którzy potrzebują dużo białka.

Soczewice są znane od neolitu , przez wieki miewały lepsze i gorsze okresy w kulturze kulinarnej człowieka. Gdy raz sprzedano za nią  pierworództwo innym razem  i w innym czasie  bywała potrawą pokutną czy pastewną.  A szkoda, że jej się zbytnio nie wiedzie w korytkach. Jest bardzo bogata w łatwo przyswajalne białka ( ok.25% ) , ale także wapnia, żelaza, beta- karotenu, wit.B i PP.  występuje w odmianach o różnych kolorach, teksturze i  smakach . 

Dzisiejsze korytko było bezglutenową wersją dania zwanego w Czechach  "Czoczka na  kyselo " co oznacza soczewicę na kwaśno. Oryginalnie potrawa zagęszczana jest zasmażką i doprawiana octem, dzisiaj był to mielony prażony słonecznik i sok cytrynowy -a w roli głównej 



soczewica du puy, uprawiana we Francji, jak pozostałe  nie wymagająca namaczania.

Soczewicę płuczemy usuwając zanieczyszczenia , na podduszonej cebuli  gotujemy do zmięknięcia uważając żeby się nie zaczęła rozpadać , pod koniec wsypujemy słonecznik i doprawiamy sokiem z cytryny,  doprawiamy pieprzem i np. sosem tamari. Doskonale się komponuje z ogórkami konserwowymi.


 W korytku znalazła się obok ziemniaków, oryginalnie bywa jedzona z chlebem .

Chciałam dzisiaj kupić mąkę gryczaną i postawić zakwas , niestety w podniebnej krainie zaopatrzenie bywa kłopotliwe ale nie niemożliwe. Kupiłam za to inne składniki niezbędne w kuchni bezglutenowej , rozmyślam sobie teraz aż  przyjdzie pora je przetestować. 

Dzisiaj panowało ogólne  zadowolenie  ze swoich korytek, nasze codzienne dania pokazały pazur w nowej odsłonie !




Brak komentarzy: