piątek, 20 września 2013

w obłokach

Tyle mam zaległości, że nawet nie wiem od czego zaczynać, pewno od końca choć już nikt nie pamięta, że naprawdę jedliśmy to co zostało uwiecznione na zdjęciach.
Obawiam się, że będzie więcej oglądania niż czytania i przepisów.


Pierwsza zaległość to szybkie danie : kasza gryczana , surówka z kiszonej kapusty i cebuli oraz gotowany groch uduszony  z porem i marchewką.


Kolejna to pieczone ziemniaki, pieczone buraki ( w folii ) z potrawką z duszonych boczniaków z jarmużem.



A teraz pora na odsłonę, która nieco wyjaśni część zamieszania, które odciągało mnie ostatnio od korytka i nie tylko od niego. Powodem i  oczywiście doskonałą wymówka jest miły gość w korytkowych progach . Gość nie byle jaki z wielu względów ale skupimy się na tym , że również uwielbiający kucharzenie  i nie bojący się takich ograniczeń jak dieta ściśle roślinna i bezglutenowa. Oprócz pomocy skorzystałam  i korzystać będę z inspiracji.





Chwila niepewności- to jeszcze mój wytwór czyli gęsta zupa miso, jarzynowa ( kapusta włoska, por, seler, ziemniak, lubczyk, koperek, marchew) z kluseczkami jaglanymi ( ugotowana kasza jaglana zmieszana z odrobiną, również ugotowanej kaszy gryczanej, porem, lubczykiem  i łyżką mąki ziemniaczanej, uformowana , rzecz jasna w drobne kulki). Zupa pycha, pełnia błogości a  dla mnie oznaczała bezstresowe chwile relaksu  w oczekiwaniu na gotową i pyszną niespodziankę .




Ta dam! Oto danie główne- niespodzianka.  Pieczone warzywa- por, pasternak , marchew i seler a wieżyczka ułożona z pieczonego bakłażana i batata. Poezja! Kasza gryczana to oczywiście mój wymysł- osoby uzależnionej od powyższej . Najprzyjemniejsza niespodzianka kryła się jednak w sałatkach !




 Na dole proste i smaczne cudo z pomidorów, ogórków, awokado i cebuli doprawione sokiem z cytryny ( i być może czymś jeszcze ) a u góry sałatka owocowa z truskawek, kiwi, jabłek , goji i orzeszków piniowych, podlana jogurtem alpro. Obie były wspaniałe ale ich połączenie okazało się niebiańskim rarytasem . Mogłabym wypisywać ochy i achy bo warto i pisane byłyby szczerze ale myślę, że najlepiej przekonać się samemu.
Samo wspomnienie gna mnie do kuchni...

Kończąc z zaległościami pokażę kilka widoków, które mnie zachwyciły, oczywiście są to korytkowe, podniebne ...chmury.




Pora zapamiętywać takie widoki, jesień nadciąga wielkimi krokami i coraz częściej dni są szare i mokre a nawet jeśli nie to chłód działa na mnie zniechęcająco i nic nie jest w stanie zmusić mnie do spaceru i zrobienia kilku zdjęć.

środa, 4 września 2013

smaki z plaży

Nareszcie w  korytku pojawiło się warzywo,  na które polowałam całe lato. Teoretycznie mogłabym je zebrać gdzieś na pobliskich plażach albo na jakimś klifie bo warzywo to rośnie nad brzegami Atlantyku, Morza Śródziemnego i Morza Czarnego. Kiedyś  bardzo popularne popadło na czas jakiś w niełaskę i zapomnienie by ponownie powrócić tryumfalnie na stoły.
Cenione jest za wysoką zawartość wit.C, wapnia, magnezu , fosforu , potasu, miedzi i cynku oraz niską kaloryczność. Z racji tego, że rośnie nad morzem jest naturalnie słone w  smaku. Ma właściwości diuretyczne i pomaga walczyć z otyłością.
Co to takiego ?


To samphire , którego nazwa tłumaczona jest jako koper morski. Może być spożywany na surowo, gotowany i marynowany. W dzisiejszej odsłonie został głównym składnikiem sałatki.

Wstępem do obiadu była oczywiście zupa- krem z czerwonej soczewicy i mleka kokosowego


Do podduszonego pora dodajemy ziemniaki i czerwoną soczewicę, kiedy są miękkie  blendujemy i przyprawiamy, oryginalnie gotuje  się z trawą cytrynową i dodaje imbiru ale ja dzisiaj użyłam soku z limonki , odrobiny curry i chilli, na koniec dodajemy mleko kokosowe ( całą puszkę).

Do dania głównego gotował się brązowy ryż i równocześnie dusiły warzywa


pieczarki, por i czerwona papryka


doprawione solą i pieprzem a kiedy były lekko miękkie dodałam


jarmuż , który dusił się do całkowitej miękkości.
Warzywa zostały zmieszane z ugotowanym ryżem. Smphire został uparowany nad gotującymi się brokułami. Do sałatki pokroiłam czerwona cebulę, żółta paprykę, które doprawiłam sokiem z limonki,  pieprzem i oliwą.


Sałatki nie trzeba dosalać - korzystamy z naturalnej soli


Całość przybrana brokułem i natką pietruszki. Smakowało. Bardzo!

wtorek, 3 września 2013

a tu jesień atakuje znienacka...

1 września jest uznawany w podniebnej krainie za pierwszy dzień jesieni. Świadomość, że te prawie trzy tygodnie kalendarzowego lata znikają nie wiadomo gdzie  jest już wystarczająco   przygnębiająca. To co widzę za oknem od dobrych kilku dni przybija jeszcze bardziej. Nawet pisać mi się nie chciało. Cieszyć się należy z tego, że mimo deszczu i wiatru ociepliło się i uniknęliśmy uruchomienia ogrzewania w domu. Rozgrzewaliśmy się oczywiście pożywieniem i to przygotowywanym jak najczęściej w piekarniku.

Pora na skromną  fotorelację. To kilka zaległości bo myślami jestem przy dzisiejszym korytku, które, jeśli nie będę się obijać mogę obiecać na jutro. Póki co teraz z korytkowej kuchni dochodzą miłe zapachy przyprawiające mnie o skręty kiszek...


Jako pierwszy rozgrzewacz pojawiła się zupa cebulowo - porowa z tymiankiem i rozmarynem. Jest syta i naprawdę rozgrzewa. Prosta w wykonaniu- duszone pory z cebulą zalewamy bulionem warzywnym dodając ziemniaki, marchew, czosnek i zioła.


 Wegańska wariacja "fasolki po bretońsku" czyli biała fasola z pieczarkami , kostką sojową i pomidorami.


 
 Sznycelki z kaszy jaglanej, soczewicy puy z koperkiem , pieczone w piekarniku , podane z dodatkiem surówki z kiszonej kapusty . Kiszonki są dla mnie nieodzownym składnikiem  w korytku od jesieni do końca wiosny jako bogate źródło przyjaznych bakterii zasiedlających nasze jelita wzmacniających tym samym odporność.


Trochę niewyraźna pikantna zupa krem curry z cukinii i ziemniaków, podana z jaglanką. Cudownie rozgrzała, na kolacje zrobiłam sobie powtórkę ( nie dzieląc się już z nikim).

Ryż z duszonymi warzywami chilli - marchew, por, pieczarki i fasola mungo.

Ostatnie bezdeszczowe momenty w podniebnej krainie zachwycały przepięknym światłem.




Zapamiętam sobie dobrze, bo nie wiadomo kiedy znów będę cieszyć swe oko widokiem zza okna.