Pomyślałam, że w korytku jest za bardzo orientalnie. Tak na pierwsze wrażenie może się zdawać choć występowały do tej pory warzywa po prostu zapomniane albo znane u sąsiadów.
Kiedy przyszła pora wymyślić coś do korytek byłam pewna tylko tego, że musi to być coś zwyczajnego i tradycyjnego. Natchnienie miało nadejść podczas wpatrywania się w to co jest albo czego nie ma w lodówce.
Zastanowiłam się co można zrobić z prawie niczego kiedy nie kierujemy się żadnymi ograniczeniami dietetycznymi . Rozwiązanie było genialne i porażające prostotą żeby nie powiedzieć, że wręcz prostactwem.
Wiedziałam też , że uda mi się bardzo zaskoczyć i zdziwić wszystkich nad korytkiem , tego dnia, kiedy miało się zapełnić czymś czego z wielu względów nie było latami.
Dla niepoznaki zaczęliśmy niepozorną zupa kalafiorową , jak najzwyczajniejszą : z ziemniakiem, cebulą , lubczykiem i marchwią. Warunkiem dobrego smaku w zupach z kapustnych jest dla mnie utrzymanie w lekkiej chrupkości tych warzyw. Dlatego kalafior , pokrojony drobno , ląduje w garze ostatni.
Mam kolegę, który kiedyś bardzo chciał sobie zrobić drogi tatuaż . Pracował bardzo ciężko , zarabiał niestety niewiele ale był bardzo zdeterminowany. Po którejś wypłacie wrócił do domu wytatuowany, szczęśliwy i zaopatrzony w wór ziemniaków , kilka kilogramów cebuli , czosnek, przyprawy i poradnik "Sto jeden dań z ziemniaka ". Dał radę. Królem miesiąca został placek ziemniaczany na kilka sposobów !
Taki placek , mimo , że miły podniebieniu jest bardzo ciężkostrawny i niezdrowy. Znany w podobnych wersjach w większości Europy więc na tyle zwyczajny i tradycyjny, że czasami można zgrzeszyć i poddać się szaleństwu zmysłów.
Od strony technicznej placki były wegańskie a jako zagęstnika użyłam gumy ksantanowej- co ciekawe okazała się nieszkodliwym zagęszczaczem powszechnym w kuchni bezglutenowej .
Starte ziemniaki , cebulę , czosnek połączyłam z mieszanką 3 łyżeczek mąki ziemniaczanej, 3 mąki z ciecierzycy i 1/4 łyżeczki gumy ksantanowej. Oczywiście solidna doza pieprzu .Mimo początkowych obaw były zwarte w czasie smażenia i łatwo się je przewracało.
Zaskoczenie niespodzianką i ekscytacja korytkiem wynagrodziły trudy schylania się nad patelnią.
Dlaczego nie jemy placków tak często ? co w nich szkodliwego ? Rozchodzi się o akryloamidy- jest to organiczny związek chemiczny, który powstaje w czasie smażenia produktów wysokoskrobiowych.
Przyczynia się do nowotworów przewodu pokarmowego i jest neurotoksyną. Najwięcej ich spożywamy przez frytki ( jak i nasze placki ), czipsy, kawę, ciastka oraz chleby. Każdy proces smażenia wyzwala tworzenie akryloamidu, w domowych kuchniach można wpływać na jego poziom poddając wszystko jak najkrótszej obróbce termicznej .
Ech, szaleństwo zmysłów i co najdziwniejsze bezglutenowe ,wegańskie i niezdrowe .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz