25 stycznia obchodzi się dzień Roberta Burnsa, takiego szkockiego Mickiewicza, którego jednym z dzieł jest "Address to a Haggis" czyli "Oda do Kiszki", która jest uznawana za narodowe danie szkockie. Jedno z tłumaczeń dostępne jest tutaj. Oszczędzając wrażliwym szczegółów oryginalna szkocka kiszka to owcze podroby z owsem zapakowane w owcze jelito.
Odświętna kolacja (przypadająca w dzień narodzin poety) składa się z haggisa, ziemniaków, rzepy i oczywiście szkockiej whisky, której nie może zabraknąć.
Kolację rozpoczyna mężczyzna od podziękowań i toastu dla gospodyni za przygotowanie kolacji oraz żartobliwej przemowy dotyczącej kobiet ogólnie, kolejna jest kobieca, żartobliwa przemowa- riposta dotycząca mężczyzn. W czasie kolacji recytuje się poezję Burnsa (lub poezję w języku Scots) i śpiewa pieśni ludowe związane z jego twórczością.
Na koniec prosi się jednego z gości o głos podziękowania , powstanie wszystkich, wspólne ujęcie za ręce i odśpiewanie pieśni "Auld Lang Syne", której melodia jest nam wszystkim doskonale znana a polska wersja Wikipedii mówi nawet, że jest to śpiewana najczęściej na świecie pieśń i jedno z eksportowych dóbr kulturowych Szkocji.
W tym roku korytkowicze postanowili być bliżej lokalnej tradycji i zdecydowaliśmy się na wegetariańską wersję haggisa, która okazuje się również wegańską. Glutenową niestety.
Dla ciekawych czy wręcz niedowierzających, że to możliwe pokażę skład
Ponieważ haggis miał osiągnąć swą doskonałość w piekarniku zdecydowałam się na połączenie tradycji i darowaliśmy sobie rzepę na rzecz pasternaku i buraków a purre ziemniaczane zostało zastąpione pieczonymi ziemniakami.
Pasternak został przygotowany na słodko- bardzo go lubię w takiej wersji
Rozkładamy go na nasmarowanej blasze a wierzch smarujemy miodkiem majowym i razem z pozostałymi warzywami i haggisem pieczemy w piekarniku
Co to za kuchnia, w której nie ma żadnych niespodzianek, prawda ?
Kiedy spokojnie czekałam kiedy haggis dojdzie do siebie (a miał spędzić w piekarniku około 70 minut) usłyszałam przedziwne BUM a zaraz potem pracę iskrownika w piekarniku- idąc tym tropem co ukazało się moim oczom ?
Haggis eksplodował! Z taką siłą, że w niczym nie pomogła okrywająca formę folia! Piekarnik był zasypany owsem z warzywami!
To oczywiście nie było żadną przeszkodą dla nas i szczęśliwie sporo jeszcze zostało dla nas.
Żeby dzisiejszy post nie był do końca aż tak poważny zerknijmy sobie na kolejny ,w połowie szkocki ale całkowicie oparty na szkockiej tradycji , rozpoznawalny na całym świecie muzyczny towar eksportowy
Mam przepis na domowego haggisa, niedługo go przetestuję!
2 komentarze:
Ogniska juz dogasa blask...braterski splecmy krag...Piekna jest Auld Lyng Sane. Moze dlatego, ze kojarzy mi sie z tymi wlasnie harcerskimi ogniskami;) fajny czasy. Wtedy nie mialam pojecia, ze to stara szkocka piesn, a teraz bedac w Szkocji lubie ja jeszcze bardziej. Podobnie jak wegetarianskiego haggisa, mniaaaaam.
Tak właśnie! Każdy z nas ją pewno kojarzy z harcerskimi ogniskami , mi również nie przyszło do głowy wcześniej ,że to AŻ TAK znana szkocka pieśń :)
Prześlij komentarz