W jedzeniu, dla mnie bez wątpienia, nie ma nic przyjemniejszego jak delektowanie się lokalnymi, sezonowymi roślinami.
Jako, że każde miejsce ma bogactwo sobie właściwe w podniebnym korytku letnią porą zajadać możemy się czymś smacznym z lasu albo z plaży. Czyli kurki (pieprznik jadalny) i samphfire. Obie rośliny mogłyby być zebrane własnoręcznie ale tą przyjemność pozostawiliśmy profesjonaliście znającemu sekretne miejsca występowania.
Proszę, oto efekty pracy
wzdłuż pojemników wiązka świbki morskiej- w Polsce ujętej w Czerwonej księdze roślin i grzybów, jest to delikatna roślina o posmaku świeżej kolendry
to są oczywiście kurki
a to samphire, znane już w korytku.
Smażone kurki z bobem. Prostota i cudo w gębie. Nie przesadzam!
Gotujemy bób w lekko osolonej wodzie, odcedzamy, kurki podsmażamy na oleju krótko, do 10 minut, pieprzymy, podlewamy lekko sosem sojowym , łączymy z bobem , mieszamy i gotowe, smakuje ze świeżym koperkiem i natką pietruszki.
Sałata z samphire , pomidorów, kiełkowanej fasoli mungo i adzuki, podlane sosem z oleju, czosnku i pieprzu. Nie solone oczywiście - słone jest samo w sobie nadmorskie zielsko.
Smażone kurki z makaronem. Do smażących się kurek dosypałam na końcu podkiełkowanej fasolki mungo, wkroiłam koperek, podlałam sosem sojowym i lekko zagęściłam mąką kukurydzianą. Na środku drobno pokrojona pomarańczowa papryka. Cóż więcej- pycha!
Przede mną kolejne dni kiedy liczyć będę na swoją kreatywność ponieważ skarbów mamy nadal pół lodówki. Spróbuję kisić skarby z plaży.
2 komentarze:
nie obierasz bobu? fajne te roślinki :)
nie, jemy ze skórami :) może dlatego, że nie jest łatwo dostępny i musimy się delektować czym się da ;)
Prześlij komentarz