Moje rozleniwienie zostało tym razem ukarane. Utraciłam wszystkie swoje zdjęcia! Dzisiaj napiszę o tym co zostało uwiecznione i udało się uratować.
Stanęło ostatnio na lokalnych produktach więc pora napisać więcej o astrze solnym.
Jest to roślinka z rodziny astrowatych, rosnąca na zasolonych terenach- nadmorskich klifach, ujściach rzek, słonych bagnach, młode, soczyste, miękkie liście i kwiaty mogą być jedzone surowe lub smażone czy duszone. W smaku są doskonałym połączeniem słonego i słodkiego, doczytałam, że bywają stosowane również do sushi.
W 100 gramach znajdujemy gram sodu, 150 mg wapnia, 3,3 mg żelaza i 2,9 gr białka.
Kwiaty astrów wykorzystałam do pasztecików z soczewicą (zdjęć nie ma ) oraz do potrawki z cukinią i papryką
Kwiatostany trzeba krótko przycinać ponieważ łodyżki bywają lekko łykowate.
Liście zostały wykorzystane w zupie
oprócz nich zupa zawierała pora, cukinię ( te zostały zblendowane po uduszeniu z liśćmi), amarantus(ziarno) i kiełki mungo.
Kolejna zupa miała bardziej niecodzienny smak
a to dzięki zestawieniu fenkuła, liści świbki morskiej- o posmaku kolendry, marchwi , selera i ziemniaków z pikantną nutą curry.
Korytkowym stołem zawładnęły jednak całkowicie kurki na wiele sposobów, które chyba, z wiadomych powodów, zostaną uwiecznione w przyszłym sezonie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz