środa, 24 lipca 2013

lato, lato, ciągle lato

Prawdziwe lato wciąż trwa, z temperaturami powyżej 20 stopni i słońcem muszą zmagać się dzielnie mieszkańcy podniebnej krainy. Choć osobiście taka aura nie jest mi straszna a wręcz delektuję się każdym gorącym dniem, wieczorem czuję przyjemne zmęczenie. Pisać też mi się za bardzo nie chce. Nie mam siły nawet piec chleba , całą energię kieruję na spacery i eksplorację okolicy. Przez to niepieczenie chleba swoje poranki często rozpoczynam od omleta z dodatkami w różnych kombinacjach





W omlecie zatopiona jest podsmażona cebula z  pieczarkami a na górze- pomidory, kiszone ogórki i majonez sojowy.

Pewno żadna siła nie zmobilizowałaby mnie do napisania choćby zdania dzisiaj ale zachwyty i pomlaskiwanie nad korytkiem wzbudziły, że tak to z przekorą nazwę, swego rodzaju poczucie obowiązku. Więc piszę co to u nas dzisiaj zostało zjedzone i o czym rozmyślałam działając w kuchni.

O tej porze roku, z wyczuleniem , wyławiam wszelkie wzmianki o kręceniu powideł, kiszeniu ogórków, zaprawianiu innych warzyw i owoców w słoje. Przyznaję, że niemalże z łezką w oku, jestem bowiem wielką fanką kiszonek . Jednak nie mam szans zaszaleć z przetworami w kuchni, ogórki do kiszenia są niedostępne. Mogę kisić na pocieszenie kalafiory, selery i cukinie co pewno niedługo zrobię. Choć tak naprawdę do kiszenia nadają się prawie wszystkie warzywa.

Dlaczego warto robić i jeść kiszonki? Ponieważ ich skład jest podobny do surowych składników a podczas fermentacji wytwarzają się witaminy B1, B2, B3, które pomagają trawić węglowodany, tłuszcze i białka oraz acetylocholina odpowiadająca za przekazywanie impulsów nerwowych czy zwalniająca częstość akcji serca. W trakcie fermentacji usuwane są również zbędne substancje: substancje gazotwórcze, cyjanki i hemaglutyniny.
W kwasie mlekowym, powstałym w trakcie kiszenia, znajdują się bakterie poprawiające pracę jelit i regulujące ich mikroflorę.  

 A nad kiszonkami zamyśliłam się dzisiaj zlewając kiszony barszcz i zastanawiając się po raz kolejny - jak wykorzystać pozostałe po kiszeniu buraki - a było ich sporo, około 4,5 kg.
Odłożyłam sobie część, którą zużyję , razem ze świeżymi , do gotowania barszczu a część wykorzystałam do dzisiejszych duszonych warzyw z kaszą gryczaną.

Na patelni pojawiały się kolejno: mały kawałek pora w dużych częściach, i krojone w słupki seler korzeniowy , biała kapusta, cukinia i kiszone buraki- a na koniec marchewka.
Cudownym akcentem okazała się mieszanka wędzonych ziół, lokalna specjalność, zawierająca listek laurowy, tymianek, rozmaryn i szałwię. Warzywa dusiły się około 25 minut zakropione kilkakrotnie sosem tamari i podlewane niewielką ilością wody.
Dodatkiem była ugotowana na sypko kasza gryczana i surówka ze zblendowanej białej kapusty, marchwi, pora oraz jarmużu, doprawiona tamari i łyżką majonezu sojowego.

Wygląda trochę "owadzio"  ;)  ale w 100% free from ...


2 komentarze:

Sylwia pisze...

Podoba mi się ta mieszanka przypraw ;)

agnieszken pisze...

mam nadzieję,że również zasmakuje :)