środa, 17 lipca 2013

czary- mary w chmurach

Jesteśmy rzeczywiście jak w niebie. Od kilku dni żyjemy w chmurze. Czasami chmura jest bardziej wilgotna, czasami mocno powieje i widoczność poprawia się na krótką chwilę. Takich chmur  i przez tak długi czas jeszcze w podniebnej krainie nie doświadczałam. W tej chwili zachmurzenie sięga 91% a wilgotność 98%. Mokro . Ciepło i mokro.





Przygotowując dzisiejsze śniadanie pomyślałam sobie , że zjem coś co nie istnieje- jajecznicę bez jajek i nieprawdziwy chleb... Czary- mary.





Powyżej tofucznica, której sposoby wykonania można znaleźć w  wielu miejscach w sieci. Nie jestem pewna czy kiedykolwiek sama bym miała potrzebę i wpadła na jakąś alternatywę jajecznicy ale odkąd znalazłam przepis i spróbowałam chętnie do niej wracam.
Jej przygotowanie zajmuje niewiele czasu i  jest banalnie proste.
W miseczce rozdrabniamy widelcem tofu i obficie skrapiamy tamari, shoyu bądź innym sosem sojowym. Na patelni podsmażamy to co lubimy- w tym wypadku cebulę z  pieczarkami i dodajemy tofu z sosem, podsmażamy ( jeśli ktoś lubi mokrą tofucznicę używa nieodciśniętego tofu). Posypujemy zielona cebulką, pieprzymy i gotowe. A chleb oczywiście domowy, bezglutenowy , na zakwasie.

Obiad wymagał odrobiny koncentracji i sprawności w działaniu ale za to w trakcie pieczenia trzymał w niecierpliwym wyczekiwaniu wszystkich korytkowiczów. Dzięki zapachom z kuchni.
Aby uzyskać taki nęcący zapach, kuszący wizją smaku  zaczynamy od przygotowania marynaty- mieszamy oliwę/olej z kilkoma łyżkami sosu sojowego, łyżką soku z cytryny, dużą łyżką mieszanki ziół prowansalskich i wyciskamy dwa ząbki czosnku. Wyszła mi połowa filiżanki.
Myjemy i obieramy warzywa, przygotowujemy cukinię (wyciskamy widelcem rowki) , i marynujemy ją.



Kroimy ziemniaki na ósemki i podgotowujemy je z różyczkami kalafiora około 15 minut.
Część kolorowych  papryk nadziewamy farszem ( ciecierzyca z kapustą, marchwią, pomidorami  i ryżem z dnia poprzedniego) i wspólnie z pozostałymi z marynatą układamy na blasze

Odcedzone ziemniaki z kalafiorami układamy na blasze mieszając z...marynatą oczywiście.



Rozkładamy również cukinie i wsadzamy wszystko do średnio nagrzanego piekarnika.


Pieczemy około 40- 60 minut (w zależności od temperatury w piekarniku). Jest to propozycja również na grila, warzywa zawijamy przed grilowaniem w folię aluminiową.


Zamarzyło mi się takie korytko na świeżym powietrzu, gdzieś w miłych okolicznościach przy ognisku...
Zadowolę się również kilkoma ( żeby nie było nieskromnie ale uszczęśliwiło by mnie jednak kilkanaście) bezchmurnych , ciepłych dni. No gdzie to lato ?

2 komentarze:

Kinia pisze...

Aga, super te chmury :D
a zapiekany kalafior muszę koniecznie wykorzystać! :)

agnieszken pisze...

chętnie je wymienię na kilka upalnych dni :)