sobota, 22 marca 2014

Po znajomościach...

Ponieważ nie tylko gotuję, ostatnio rzadziej o tym piszę (ech...) ale również zaglądam do wielu innych wegańskich ( przeważnie bo wszędzie można znaleźć inspirację i weganizować oryginały) blogów więc  wspomnę dzisiaj o ostatnich inspiracjach.

Na pierwszy ogień idzie matkaweganka   i jej przepis na ciągnący ser, który mnie bardzo zaintrygował.
W oryginalnym  przepisie wykorzystano do fermentacji mleka grzybka tybetańskiego a ja eksperymentalnie użyłam swojego  grzybka, który również się sprawdził ( mimo wszystko) chociaż niezbyt spodobał mi się zapach powstałego kefiru.


 Z kefiru zrobiłam masę serową według przepisu  a powstały ser posłużył mi w przygotowaniu kilku dań.




Zapiekanki z ziemniakami i jarmużem - niespecjalnie podeszło mi połączenie z moim ulubionym jarmużem ( choć pozostali korytkowicze nie byli tak krytyczni ) i muszę przyznać , że ser się faktycznie pięknie zapiekł.

Zachwycił mnie za to w wersji śniadaniowej !



 Jednak muszę zaznaczyć- dla chcących  podążyć za tym przepisem, że ser nie przypomina w smaku  krowiego lecz bardziej twarogowy ( żeby nie napisać wprost, że wręcz farsz ruskich pierogów).



Choć dawno nie celebrowałam tłustego czwartku to w tym roku odważyłam się smażyć pączki - tutaj małe odstępstwo od diety bezglutenowej), źródła można znaleźć na moim ulubionym forum 

albo w wersji pieczonej tutaj.

Umęczyłam się strasznie przy smażeniu i choć wyglądały mało efektownie zniknęły błyskawicznie






Smażone  pączki to oczywiście  samo zło jeśli weźmiemy pod uwagę ilość kalorii, cukru i efekty samego smażenia ale to doświadczenie przekonało mnie do dalszych eksperymentów z ciastem drożdżowym





Gwarantuję, że zabawa przy formowaniu jest przednia, w środku znalazły się powidła śliwkowe a na wierzchu czekoladowa kruszonka.

Tym, którzy jeszcze nie wiedzą donoszę, że kulinarnym blogiem roku 2013 został blog wegański ! Z tej okazji wybrałam ze zwycięskiego bloga przepis na krem buraczany z mlekiem kokosowym i przygotowałam go w korytkowej odsłonie





Pyszna zupa na chłodniejsze dni! Spotkała się jednak z oburzeniem i zapytaniem młodszych korytkowiczów dlaczego to nie był normalny barszcz. Normalny barszcz był innym razem  bo jak celebrować to celebrować.

Brak komentarzy: