Ponieważ nie tylko gotuję, ostatnio rzadziej o tym piszę (ech...) ale również zaglądam do wielu innych wegańskich ( przeważnie bo wszędzie można znaleźć inspirację i weganizować oryginały) blogów więc wspomnę dzisiaj o ostatnich inspiracjach.
Na pierwszy ogień idzie matkaweganka i jej przepis na ciągnący ser, który mnie bardzo zaintrygował.
W oryginalnym przepisie wykorzystano do fermentacji mleka grzybka tybetańskiego a ja eksperymentalnie użyłam swojego grzybka, który również się sprawdził ( mimo wszystko) chociaż niezbyt spodobał mi się zapach powstałego kefiru.
Z kefiru zrobiłam masę serową według przepisu a powstały ser posłużył mi w przygotowaniu kilku dań.
Zapiekanki z ziemniakami i jarmużem - niespecjalnie podeszło mi połączenie z moim ulubionym jarmużem ( choć pozostali korytkowicze nie byli tak krytyczni ) i muszę przyznać , że ser się faktycznie pięknie zapiekł.
Zachwycił mnie za to w wersji śniadaniowej !
Jednak muszę zaznaczyć- dla chcących podążyć za tym przepisem, że ser nie przypomina w smaku krowiego lecz bardziej twarogowy ( żeby nie napisać wprost, że wręcz farsz ruskich pierogów).
Choć dawno nie celebrowałam tłustego czwartku to w tym roku odważyłam się smażyć pączki - tutaj małe odstępstwo od diety bezglutenowej), źródła można znaleźć na moim ulubionym forum
albo w wersji pieczonej tutaj.
Umęczyłam się strasznie przy smażeniu i choć wyglądały mało efektownie zniknęły błyskawicznie
Smażone pączki to oczywiście samo zło jeśli weźmiemy pod uwagę ilość kalorii, cukru i efekty samego smażenia ale to doświadczenie przekonało mnie do dalszych eksperymentów z ciastem drożdżowym
Gwarantuję, że zabawa przy formowaniu jest przednia, w środku znalazły się powidła śliwkowe a na wierzchu czekoladowa kruszonka.
Tym, którzy jeszcze nie wiedzą donoszę, że kulinarnym blogiem roku 2013 został blog wegański ! Z tej okazji wybrałam ze zwycięskiego bloga przepis na krem buraczany z mlekiem kokosowym i przygotowałam go w korytkowej odsłonie
Pyszna zupa na chłodniejsze dni! Spotkała się jednak z oburzeniem i zapytaniem młodszych korytkowiczów dlaczego to nie był normalny barszcz. Normalny barszcz był innym razem bo jak celebrować to celebrować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz