W jedzeniu, dla mnie bez wątpienia, nie ma nic przyjemniejszego jak delektowanie się lokalnymi, sezonowymi roślinami.
Jako, że każde miejsce ma bogactwo sobie właściwe w podniebnym korytku letnią porą zajadać możemy się czymś smacznym z lasu albo z plaży. Czyli kurki (pieprznik jadalny) i samphfire. Obie rośliny mogłyby być zebrane własnoręcznie ale tą przyjemność pozostawiliśmy profesjonaliście znającemu sekretne miejsca występowania.
Proszę, oto efekty pracy
wzdłuż pojemników wiązka świbki morskiej- w Polsce ujętej w Czerwonej księdze roślin i grzybów, jest to delikatna roślina o posmaku świeżej kolendry
to są oczywiście kurki
a to samphire, znane już w korytku.
Smażone kurki z bobem. Prostota i cudo w gębie. Nie przesadzam!
Gotujemy bób w lekko osolonej wodzie, odcedzamy, kurki podsmażamy na oleju krótko, do 10 minut, pieprzymy, podlewamy lekko sosem sojowym , łączymy z bobem , mieszamy i gotowe, smakuje ze świeżym koperkiem i natką pietruszki.
Sałata z samphire , pomidorów, kiełkowanej fasoli mungo i adzuki, podlane sosem z oleju, czosnku i pieprzu. Nie solone oczywiście - słone jest samo w sobie nadmorskie zielsko.
Smażone kurki z makaronem. Do smażących się kurek dosypałam na końcu podkiełkowanej fasolki mungo, wkroiłam koperek, podlałam sosem sojowym i lekko zagęściłam mąką kukurydzianą. Na środku drobno pokrojona pomarańczowa papryka. Cóż więcej- pycha!
Przede mną kolejne dni kiedy liczyć będę na swoją kreatywność ponieważ skarbów mamy nadal pół lodówki. Spróbuję kisić skarby z plaży.
sobota, 19 lipca 2014
piątek, 18 lipca 2014
tarta kokosowo- truskawkowa
Popełniłam ostatnio tartę kokosowo-truskawkową, w planie miałam całkiem inne ciasto ale - jak się okazało całkiem smacznie i szczęśliwie- nie miałam wszystkich składników w domu. Była to więc pora na tartę kokosową.
Moje wykonanie było małą modyfikacją przepisu z puszki- starałam się nie używać tofu i ten zamysł się sprawdził. Tarta była pszenna - alternatywnie sprawdziłby się bezglutenowy przepis na spód stąd.
Na spód potrzebujemy:
2 szklanki mąki ( pełnoziarnistej)
5 łyżek cukru
3 łyżki mleka owsianego w proszku ( można zastąpić mąką owsianą)
1/2 szklanki oleju
2 łyżki wody
sok z 1/2 mandarynki ( cytryny lub pomarańczy)
krem:
1 szklanka podprażonych wiórków kokosowych ( podprażamy mieszając i pilnując żeby tylko lekko się zbrązowiły)
2,5 szklanki mleka kokosowego ( można zastąpić innym roślinnym)
2/3 szklanki cukru- przy drugim pieczeniu dałam 1/3 i było również wystarczająco słodkie
5 łyżek mąki ziemniaczanej
ok 5 łyżek ugotowanej owsianki
sok z 1/2 mandarynki
truskawki do dekoracji
Składniki na spód łączymy, wyrabiamy i wyklejamy natłuszczoną formę pamiętając o wyklejeniu boków, pieczemy w dobrze rozgrzanym piekarniku ok 35- 40 minut- do zbrązowienia ciasta ( można je nakłuć widelcem przed pieczeniem).
Do gotującego się mleka ( 2 szklanek) dodajemy cukier, i owsiankę, dokładnie mieszamy, w 1/2 szklanki mąki rozprowadzamy mąkę ziemniaczaną i dodajemy razem z wiórkami i sokiem z mandarynki do gotującej się masy, po zagotowaniu studzimy i rozkładamy na również przestudzony spód. i dekorujemy truskawkami. Mimo , że prototyp zjedliśmy bezpośrednio po wystygnięciu to warto również pozostawić tartę na dłuższą chwilę ( kilka godzin ) w lodówce.
Spód jest kruchy a słodkość kremu idealnie została przełamana truskawkami.
Smacznego !
Moje wykonanie było małą modyfikacją przepisu z puszki- starałam się nie używać tofu i ten zamysł się sprawdził. Tarta była pszenna - alternatywnie sprawdziłby się bezglutenowy przepis na spód stąd.
Na spód potrzebujemy:
2 szklanki mąki ( pełnoziarnistej)
5 łyżek cukru
3 łyżki mleka owsianego w proszku ( można zastąpić mąką owsianą)
1/2 szklanki oleju
2 łyżki wody
sok z 1/2 mandarynki ( cytryny lub pomarańczy)
krem:
1 szklanka podprażonych wiórków kokosowych ( podprażamy mieszając i pilnując żeby tylko lekko się zbrązowiły)
2,5 szklanki mleka kokosowego ( można zastąpić innym roślinnym)
2/3 szklanki cukru- przy drugim pieczeniu dałam 1/3 i było również wystarczająco słodkie
5 łyżek mąki ziemniaczanej
ok 5 łyżek ugotowanej owsianki
sok z 1/2 mandarynki
truskawki do dekoracji
Składniki na spód łączymy, wyrabiamy i wyklejamy natłuszczoną formę pamiętając o wyklejeniu boków, pieczemy w dobrze rozgrzanym piekarniku ok 35- 40 minut- do zbrązowienia ciasta ( można je nakłuć widelcem przed pieczeniem).
Do gotującego się mleka ( 2 szklanek) dodajemy cukier, i owsiankę, dokładnie mieszamy, w 1/2 szklanki mąki rozprowadzamy mąkę ziemniaczaną i dodajemy razem z wiórkami i sokiem z mandarynki do gotującej się masy, po zagotowaniu studzimy i rozkładamy na również przestudzony spód. i dekorujemy truskawkami. Mimo , że prototyp zjedliśmy bezpośrednio po wystygnięciu to warto również pozostawić tartę na dłuższą chwilę ( kilka godzin ) w lodówce.
Spód jest kruchy a słodkość kremu idealnie została przełamana truskawkami.
Smacznego !
czwartek, 10 lipca 2014
selerowa samba
Wspomniany upalny i słoneczny dzień właśnie mija a ja doczekałam się gościnnych popisów w korytku (dziękujemy ciotce Hałasowej) poświęcając się oczywiście lenistwu na słońcu.
A co jest najlepsze na upalny dzień ? Coś prostego i niewymagającego stania przy garach.
Najprościej jest ugotować ziemniaki w mundurkach i podsmażyć cebulę. To jasne. Perełką stała się sałata, nie tylko smakowo dodała uroku każdemu talerzowi ale była głównym składnikiem.
W składzie : sparzony jarmuż, pomidorki koktailowe, zielony ogórek , bezjajonez i najciekawszy składnik - smażony na oleju kokosowym seler ( pyszny sam w sobie !)
A ja zmykam, nie ma co się rozpisywać skoro za oknem jest przepięknie i ciepło będzie jeszcze pewno przez dwie godziny, pora na spacer!
A co jest najlepsze na upalny dzień ? Coś prostego i niewymagającego stania przy garach.
Najprościej jest ugotować ziemniaki w mundurkach i podsmażyć cebulę. To jasne. Perełką stała się sałata, nie tylko smakowo dodała uroku każdemu talerzowi ale była głównym składnikiem.
W składzie : sparzony jarmuż, pomidorki koktailowe, zielony ogórek , bezjajonez i najciekawszy składnik - smażony na oleju kokosowym seler ( pyszny sam w sobie !)
A ja zmykam, nie ma co się rozpisywać skoro za oknem jest przepięknie i ciepło będzie jeszcze pewno przez dwie godziny, pora na spacer!
środa, 9 lipca 2014
kabaczkowe wariacje
Dzisiaj żadnych niespodzianek się nie spodziewajcie- ot kolejna wariacja na znane tematy.
Czyli przygotowujemy sobie przerośniętą cukinię lub kabaczka na obiad ( u nas kabaczek).
Myjemy, ścinami końcówki i przekrawamy na pół
gniazdo nasienne bez problemu możemy wydrążyć łyżką
w czasie kiedy zajmowałam się kabaczkiem farsz był już gotowy
w składzie kasza jaglana ( oczywiście !) , podsmażona cebula, ugotowana brązowa soczewica, czubrica i czarny pieprz
nadprodukcja została zawinięta w kapustę włoską i powstały gołąbki , które zapiekły się w piekarniku z kabaczkiem ( blachę przykrywamy aluminiową folią) i ziemniakami pokrojonymi we "frytki"
ot po prostu i gotowe !
Właśnie mamy godzinę 18, stopni jest pewno o wiele więcej, stawiam na 20 kilka, jutro powtórka z upalnego dnia w podniebnej krainie więc po raz kolejny tego lata uda nam się wyciągnąć nasz dmuchany basen i będziemy się chłodzić. Tylko co na obiad ?
Czyli przygotowujemy sobie przerośniętą cukinię lub kabaczka na obiad ( u nas kabaczek).
Myjemy, ścinami końcówki i przekrawamy na pół
gniazdo nasienne bez problemu możemy wydrążyć łyżką
w czasie kiedy zajmowałam się kabaczkiem farsz był już gotowy
w składzie kasza jaglana ( oczywiście !) , podsmażona cebula, ugotowana brązowa soczewica, czubrica i czarny pieprz
nadprodukcja została zawinięta w kapustę włoską i powstały gołąbki , które zapiekły się w piekarniku z kabaczkiem ( blachę przykrywamy aluminiową folią) i ziemniakami pokrojonymi we "frytki"
ot po prostu i gotowe !
Właśnie mamy godzinę 18, stopni jest pewno o wiele więcej, stawiam na 20 kilka, jutro powtórka z upalnego dnia w podniebnej krainie więc po raz kolejny tego lata uda nam się wyciągnąć nasz dmuchany basen i będziemy się chłodzić. Tylko co na obiad ?
czwartek, 3 lipca 2014
Drugie wcielenia
Ostatnia korytkowa modyfikacja dotyczyła lubianych przez nas buraczanych burgerów. Tym razem nowy efekt pojawił się w związku z potrzebą zużycia kiszonych buraków ( powstałych w czasie kiszenia barszczu) , szkoda mi było ich wyrzucić być może również dlatego, że barszcz wyszedł bardzo esencjonalny , gęsty i aromatyczny. Buraki zasłużyły zdecydowanie na drugie wcielenie.
Kiszone buraki zblendowałam ( pilnując jednak żeby nie powstała z nich papka), dodałam posiekanej cebuli
dosypałam czerwonej czubricy, czarnuszki, majeranku
oraz namoczonej w bulionie warzywnym owsianki. Wszystko razem dokładnie wymieszałam i uformowałam kulki,
które następnie spłaszczyłam i upiekłam w piekarniku ( ok. 35 minut w temperaturze 160 stopni).
Przypieczone z zewnątrz i zaskakująco soczyste wewnątrz bardzo pozytywnie zaskoczyły nas konsystencją
i w doborowym towarzystwie młodych ziemniaków z koperkiem i kiszonej czerwonej kapusty zostały pochłonięte w piknikowej atmosferze na kocu przed domem.
Cieszy mnie ogromnie kiedy w kuchni się nic nie marnuje lub jak kto woli ograniczam ilość odpadów.
Wartym wspomnienia "czymś z niczego" są owsiane ciasteczka, które można zrobić z pozostałej po śniadaniu owsianki. Korytkowa szczególnie się nadaje na ciastka ponieważ jest przygotowywana z daktylami. Ciastka mogą mieć wiele wersji, wszystko zależy od pomysłowości i kreatywności piekącego jak i od tego co można znaleźć w kuchni. Pozostałą owsiankę rozcieńczamy wodą lub mlekiem , dodajemy bakali ( uwielbiam orzechy laskowe w tej roli) , kilka łyżeczek tłuszczu (olej kokosowy lub zwykły) , kokos (opcjonalnie), słodzik ( opcjonalnie), szczypta sody i mąka do zagęszczenia ( sprawdza się bezglutenowa jak i pszenna chlebowa czy gładka). Masa powinna mieć formę gęstej pasty, którą nakładamy łyżką na natłuszczoną blachę lub papier do pieczenia i pieczemy w średnio nagrzanym piekarniku do zbrązowienia i uzyskania solidnej formy ciasteczek.
Ciasteczka na zdjęciu są z orzechami laskowymi, goji, czarną suszoną porzeczką i melasą na osłodę.
Kiszone buraki zblendowałam ( pilnując jednak żeby nie powstała z nich papka), dodałam posiekanej cebuli
dosypałam czerwonej czubricy, czarnuszki, majeranku
oraz namoczonej w bulionie warzywnym owsianki. Wszystko razem dokładnie wymieszałam i uformowałam kulki,
które następnie spłaszczyłam i upiekłam w piekarniku ( ok. 35 minut w temperaturze 160 stopni).
Przypieczone z zewnątrz i zaskakująco soczyste wewnątrz bardzo pozytywnie zaskoczyły nas konsystencją
i w doborowym towarzystwie młodych ziemniaków z koperkiem i kiszonej czerwonej kapusty zostały pochłonięte w piknikowej atmosferze na kocu przed domem.
Cieszy mnie ogromnie kiedy w kuchni się nic nie marnuje lub jak kto woli ograniczam ilość odpadów.
Wartym wspomnienia "czymś z niczego" są owsiane ciasteczka, które można zrobić z pozostałej po śniadaniu owsianki. Korytkowa szczególnie się nadaje na ciastka ponieważ jest przygotowywana z daktylami. Ciastka mogą mieć wiele wersji, wszystko zależy od pomysłowości i kreatywności piekącego jak i od tego co można znaleźć w kuchni. Pozostałą owsiankę rozcieńczamy wodą lub mlekiem , dodajemy bakali ( uwielbiam orzechy laskowe w tej roli) , kilka łyżeczek tłuszczu (olej kokosowy lub zwykły) , kokos (opcjonalnie), słodzik ( opcjonalnie), szczypta sody i mąka do zagęszczenia ( sprawdza się bezglutenowa jak i pszenna chlebowa czy gładka). Masa powinna mieć formę gęstej pasty, którą nakładamy łyżką na natłuszczoną blachę lub papier do pieczenia i pieczemy w średnio nagrzanym piekarniku do zbrązowienia i uzyskania solidnej formy ciasteczek.
Ciasteczka na zdjęciu są z orzechami laskowymi, goji, czarną suszoną porzeczką i melasą na osłodę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)