niedziela, 23 listopada 2014

korzeniowe surówki

Wszystkie dzieci lubią frytki, a wiele mam wie, że są bardzo niezdrowe, ja także więc prośba o frytki kończy się często pieczonymi ziemniakami z piekarnika. A dla matczynego spokoju muszę się starać żeby owe ziemniaki stawały się w miarę wartościowym posiłkiem. Najprościej jest wyczarować surówki, teraz jesienna porą z warzyw korzeniowych. Lubimy i się podzielimy!

Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia dlaczego warzywa korzeniowe to przypomnę tylko, że to idealne warzywa zimowe, zdolne do zimowania pod śniegiem czy łatwe do przechowywania w piwnicy. I są oczywiście lokalne.  O selerach czy burakach pisałam już wcześniej więc przechodzimy do szczegółów.

Ziemniaki kroimy w ćwiartki, podgotowujemy, wykładamy na natłuszczoną blachę i pieczemy w piekarniku (zajmuje to od 30 do 50 minut w zależności od wielkości). Tym razem były to roostery więc w piekarniku znalazły się w skórach (dobrze umyte rzecz jasna). Kiedy ziemniaki są w piekarniku mamy wystarczająco dużo czasu na przygotowanie surówek.


Ponieważ lubimy to nasze ziemniaki posypane były kminkiem a oprócz surówek kiszony samphire (o wiele lepszy teraz niż  w czasie pierwszych prób niedługo po zakiszeniu).


Surówka  seler z orzechami i nasionami :
- średni lub pól wielkiego selera- obieramy i trzemy lub szatkujemy w inny sposób
- garść orzechów włoskich (zmielone)
- garść pestek dyni (zmielone, krótko blenduję na wolnych obrotach żeby nie pozbawiać nikogo całkowicie przyjemności gryzienia)
- łyżeczka soku z cytryny
- łyżeczka oliwy
- sól i pieprz do smaku
Wszystko razem mieszamy , doprawiamy i podajemy.

Surówka z buraka , jeszcze prostsza niż powyższa
- 2 lub 3 buraki ( niewielkie) obieramy i trzemy/szatkujemy
- 1 jabłko , wykrawamy gniazdo nasienne i ścieramy do buraka
- doprawiamy do smaku ( sól, pieprz i ewentualnie odrobina soku cytrynowego).

Szalenie proste, szalenie smaczne!



jarmuż na rozgrzewkę

Jarmużu jemy dosyć sporo, najczęściej w kombinacjach jakie już tutaj zdradzałam. Szczęśliwie chłodniejsze wieczory mają wpływ na kuchenne inspiracje.

Drobno posiekany jarmuż i pokrojone w paseczki (opcjonalnie) buraki dusimy razem


doprawiamy duszące się warzywa (sól, pieprz, sos sojowy, ostra papryka)


 oraz dodajemy (ilość zależna od upodobań) pokrojony czosnek i imbir, całość dusimy kolejne 10 minut.

Jarmuż wyszedł bardzo pikantny (a na zdjęciu niewidoczny- to te przykryte z wszech stron brązowe paski) ale w masywnym towarzystwie - surówki z marchwi, buraka i cukinii,  surowych buraków, sałatki jarzynowej (bez majonezu), mieszanki zielonych liści idealnie się zbalansował i rozgrzewał.


A na koniec jesienny widok sprzed korytkowej bazy, wszak dawno nic nie prezentowałam.


Jesień jest wyjątkowo ciepła i przyjazna dla mieszkańców podniebnej krainy, takie było lato, teraz pozostaje w spokoju oczekiwać zimy, która według jednych będzie łagodna a według innych sypnie śniegiem i przymrozi solidnie co bywa tutaj rzadkością. Ja poproszę o śnieżny tydzień lub dwa  ze względu na najmniejszych korytkowiczów a potem zima niech będzie łagodna!

nosz kurka...

Ptaszki śpiewają , że można rozpoczynać pisanie w zimowy deseń. Zacznę od naszej tegorocznej obsesji. Wspominałam, że ulegliśmy całkowitemu oczarowaniu kurkami (kto wie , może i dlatego taka jesienna cisza była tutaj bo ile razy można pisać o tym, że znowu kurki w kolejnej modyfikacji).
Byłam już spokojna, że niedługo zaczniemy tęsknić a tymczasem rzuciliśmy się na brokuły i spółkę.
Aż tu nagle...


pojawiły się  kurki zimowe- winter chantarelle! Jak się okazuje powszechnie występujące w Polsce (jak i podniebnej krainie).  Z wyglądu niepozorne, o odmiennej barwie


z drobniejszymi nóżkami, a dla mnie tak zaskakujące (dobra, po pierwsze pomyślałam, że jakieś takie mizerne), że pewno w lesie nawet bym się nimi nie zainteresowała. Zimowe kurki to inaczej pieprznik trąbkowy. Porównywalne do kurki złocistej (choć tutaj zdania między korytkowiczami są podzielone), mają bardziej specyficzny zapach (ziemisto- stęchły) co doprowadziło niektórych (a ostatnio korytkowiczów jest więcej) do niepokoju przed oraz w czasie spożywania.
Na skutkiem niepewności po raz pierwszy był sos ze zblendowanych kurek





Dla mnie sos był równie pyszny jak z pozostałych kurek.  Wiem , że  tak nie wygląda na zdjęciu. Grzyby na pewno zasługiwały na wykwintniejsze podanie. Co, rzecz jasna je spotkało.


Kurki wrzucamy na rozgrzany tłuszcz do szybkiego podsmażenia(1-2 minuty)


dodajemy  groszku z puszki, pieprzymy i solimy  lekko


następnie wrzucamy posiekaną natkę pietruszki ( dość sporo)



oraz pomidorki koktailowe.

Całość dusimy i doprawiamy pod koniec (sos sojowy, pieprz)






Całość podana z wielką ilością zielonych liści ( rukola, szpinak i rukiew wodna). Cudo na talerzu!

Zimowe kurki możemy zbierać do pierwszych przymrozków, polecam!