Oto sznycelki z kaszy jaglanej (3/4 całości), marchwi (surowej) , cebuli i czosnku
Cudownie się skomponowały z surówką z czerwonej kapusty, tartą marchewką, gotowaną czerwoną kapustą z cebulką i jabłkiem , brukselką i szparagami.
Sznycelki w tym pięknym kolorze to efekt cierpliwego oczekiwania na kulinarną wenę i zagospodarowania resztek . W czasie kiedy w lodówce czekała jaglanka i ugotowana fasolka adzuki zastanawiałam się co i jak zrobić z wytłoków pozostałych po wyciskaniu soku ( sok był marchwiowo jarmużowy a bordowy kolor to efekt wyciśnięcia buraków po kiszeniu). Po zmieszaniu kaszy z fasolką ( której było więcej) połowę powstałej masy zblendowałam, dodałam warzywne wytłoki ( było ich mniej więcej tyle samo co masy), posiekaną drobno cebulę, czosnek, wędzone zioła, sól, pieprz i oczywiście spora garść słonecznika.
Dodatkiem były brokuły z domowym sosem tatarskim oraz ziemniaki.
Kotleciki przeważnie piekę, nie dość, że jest to wygodniejsze to unikam nie lubianych przeze mnie "smażelinowych smrodów" a co najważniejsze jest to zdrowszy sposób ich przygotowania.
Czas pieczenia zależny jest od wilgotności masy i wielkości kotlecików. Wynosi przeważnie 30- 45 minut w temperaturze 160- 180 stopni.
3 komentarze:
Piszesz, że najlepsza kasza jaglana, a u mnie chyba fasola :) Płatki owsiane też dają radę :)
Te czerwone wyglądają jak tatar :P
rozważam sznycelki Twojego pomysłu :)
Kinia - polecam oczywiście :p
Sylwia- czerwone buraczane mają w sobie coś hmmm krwistego ;) a fasolowe tez można machnąć z jaglanką :)
Prześlij komentarz