niedziela, 3 listopada 2013

łuhu ha!

W ostatnim wpisie było m.in. o tym, że w podniebnej krainie wg tradycji nastaje już zima. I co ? Wynika jasno,że tradycji należy ufać. Dzisiaj , wczesnym rankiem, nie bacząc na chłód wybiegłam przed dom uchwycić pierwszy śnieg w  wysokich górach.


Pozostanie tak do maja...

 
Dobry to dzień żeby przywołać ostatni wynalazek, po którym pozostało tylko wspomnienie. 
Obejrzałam wiele wegańskich blogów ( co ostatnio stało się moją namiętnością) w poszukiwaniu jakiegoś łatwego dla mnie przepisu na ciekawy wypiek , który miałby w dodatku jakiś nieskomplikowany skład. Zawsze jednak coś mi nie pasowało- albo za dużo kombinowania albo udziwnione składniki ( co było frustrujące głownie podczas oglądania blogów amerykańskich).
Zrobiłam więc tak jak zwykle - wymyśliłam swoje ciasto z dostępnych w domu składników. I cieszę się, że mam to miejsce bo przepis mi nie przepadnie ( jak wiele innych w przeszłości).

Po pierwsze namoczyłam łyżkę nasion chia i łyżkę siemienia lnianego ( mogłoby to być samo siemię ) następnie zblendowałam w czoperze:
3 łyżki wiórków kakaowych
25 gr obranych migdałów
50 gr orzechów włoskich
dodałam i nadal blendowałam
1 dużego dojrzałego banana
opakowanie 16 gr cukru waniliowego ( jakże cieszyłam się z jego odnalezienia!)
4 łyżki cukru brązowego
6 łyżek oleju 
1 łyżkę soku z cytryny

Przełożyłam masę  do miski , dolałam zmiksowane, namoczone nasiona i zmieszałam wszystko z 
300 gr mąki (specjalnej do wypieków )
1 kubkiem wody.


 Masę przelałam do nasmarowanej tortownicy ( nie bez przyczyny młodszy korytkowicz nazywa wszelkie domowe wypieki tortami ! ) a na górze ułożyłam pokrojone jabłka i orzechy włoskie.






Ciasto piekło się 45 minut w temperaturze ok. 190 st. (następnym razem będzie się piekło w niższej bo orzechy się trochę przypaliły).




Przypalone Orzechy wyskubałam ( chcąc oczywiście uniknąć krytyki korytkowiczów )




 W środku ciasto było doskonale wypieczone i miało orzechowy posmak. Będę  eksperymentować w wersji  makowej  i marchwiowej.  Byłam bardzo dumna, że się udało a jeszcze bardziej, że smakowało!

Brak komentarzy: