Pora na małą reaktywację, tym z was, którzy się dopytywali nadmienię tylko, że straciłam cały zapał do pisania kiedy odkryłam swój przepis zerżnięty kropka w kropkę na innym blogu (zrzynajcie i korzystajcie ale jeśli blogujecie nie piszcie, że to wasz pomysł jeśli nim nie był). Chwilę to trwało zanim zapał wraz z weną powrócił. Dziękuję za cierpliwe domaganie się reaktywacji i przepraszam, że tak długo mi to zajęło.
Zaczynamy od pieczonych warzyw, pora roku dogodna, bo warzyw korzeniowych idealnych do pieczenia w brud.
Wybierzcie sobie dostępne bądź ulubione warzywa, u nas tym razem, ziemniak, seler, pasternak, topinambur, burak, por, cebula, czosnek, pieczarki, brukselka, papryka a w tle kotlety sojowe.
Przygotowujemy kotlety (gotuję je w bulionie warzywnym, można dorzucić do niego czosnek bądź ulubione zioła) i zostawiamy je żeby naciągnęły przyprawami w zalewie.
Myjemy i obieramy niektóre warzywa, topinambura nie obieram, usuwam wszystko odstające i przycinam końcówkę, czosnek, marchew i buraka również pozostawiam w łupach.
Włączamy piekarnik i przygotowujemy blachę. Sypiemy zioła i przyprawy.
Słabo widać, to celowo ponieważ moja blacha zaczyna się coraz szybciej zbliżać do stanu opłakanego więc uwierzcie, że jest tam sól (może być tak gruba, rozpuści się w trakcie pieczenia), kminek, czarnuszka, tymianek, rozmaryn i jedna kulka jałowca, gdybym miała znalazł by się również pieprz ziarnisty.
Blachę zalewamy olejem, używam rzepakowego. Kroimy warzywa w odpowiadającą nam wielkością kostkę. Drobniejsze cząstki szybciej dochodzą ale również szybciej się mogą rozpaść, ziemniak, burak, marchew i topinambur potrzebują więcej czasu. Drobną brukselkę zostawiamy w całości.
Doprawiamy warzywa, moją ulubioną ostatnio przyprawą jest Harissa w proszku ( w składzie: papryka wędzona, pomidor, czosnek, cebula, sól, kolendra, kumin, chili, pieprz i kminek), pieprzymy i dodajecie co tam jeszcze lubicie: cząber, majeranek czy gotowe mieszanki do grilowania, szaszłyków czy kebaba oraz sól lub sos sojowy (tutaj tamari).
Wszystko mieszamy i wsadzamy do nagrzanego piekarnika (180- 200 stopni).
Po jakiś 15 minutach wyciągamy blachę i mieszamy dokładnie zawartość tak żeby warzywa pozostające na górze były zalane marynatą ( i się nie zwęgliły). Jeśli towarzyszą wam jakieś natrętne głodomory jest to odpowiednia chwila żeby wysłać je z jakąś misją byle z dala od kuchni, z której będą się roznosiły przepyszne zapachy mogące rozjuszyć głodnych. Przydatny jest pies lubiący półgodzinne przechadzki.
Po kolejnych 20 minutach wyciągamy blachę żeby dołożyć namoczone kotlety sojowe, można warzywa podlać odrobiną pozostałego wywaru jeśli pieczone warzywa wydają się suche lub marynaty nie zostało zbyt wiele. Lubię jeszcze podsypać kotlety harissą przed zamieszaniem z warzywami.
Pieczemy je kolejnych 15- 20 minut, sprawdzamy twardość ziemniaków, jeśli są wystarczająco miękkie możemy zaczynać delektowanie się.
Choć nie jest to warzywo niezbędne to doceniam topinambur w tym zestawieniu, dodaje on szlachetnego , dymnego posmaku pieczonym warzywom, więcej o topinamburze zalinkowane poniżej.
Słonecznik bulwiasty wiki
Topinambur
Czytelnia medyczna
Smacznego!